Staram unikać się złych węglowodanów, jeść to co ma mały IG. W kuchni nie używam białej mąki, cukru, ryżu, ziemniaków, białego makaronu. Gubią mnie słodycze i urodziny koleżanek i kolegów w pracy. Nie jestem super kuchtą i więcej nie umiem niż umiem, uczę się z waszych blogów. No dobra - czasem coś wymyślę.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Pomidorki koktajlowe historia balkonowej hodowli
Oto pierwszy mój zbiór pomidorków koktajlowych hodowanych na balkonie. Są niezmordowane. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Wyhodowałam je z nasionek. Jako małe sadzonki przeżyły nawałnicę deszczu, rosły dalej. Przesadziłam je w prowizoryczne doniczki bo butlach pięciolitrowych wody mineralnej. Doniczek pięknych dotąd nie kupiłam. Przeżyły moje dwa tygodniowe wyjazdy. Pierwszy w cieniu w pokoju by na balkonie nie spaliło ich słońce. Drugi s wannie napuszczonej wody by nie wyschła ziemia. Przeżyły i wypuściły z łodyg dziwne wąsy. Wczoraj przetrwały gradobicie. Wytrwały i bez wody bo jakoś nie podlewałam ich codziennie. Smakują inaczej niż kupne i szkoda mi ich zjeść. Dzisiaj oberwałam suche liście. Krzaczki przypominają kosmitów więc nie pokażę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz