poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pomidorki koktajlowe historia balkonowej hodowli

Oto pierwszy mój zbiór pomidorków koktajlowych hodowanych na balkonie. Są niezmordowane. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Wyhodowałam je z nasionek. Jako małe sadzonki przeżyły nawałnicę deszczu, rosły dalej. Przesadziłam je w prowizoryczne doniczki bo butlach pięciolitrowych wody mineralnej. Doniczek pięknych dotąd nie kupiłam. Przeżyły moje dwa tygodniowe wyjazdy. Pierwszy w cieniu w pokoju by na balkonie nie spaliło ich słońce. Drugi s wannie napuszczonej wody by nie wyschła ziemia. Przeżyły i wypuściły z łodyg dziwne wąsy. Wczoraj przetrwały gradobicie. Wytrwały i bez wody bo jakoś  nie podlewałam ich codziennie. Smakują inaczej niż kupne i szkoda mi ich zjeść. Dzisiaj oberwałam suche liście. Krzaczki przypominają kosmitów więc nie pokażę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz