Nie wiem jak Wy ale ja z utęsknieniem czekam na kurki, bardzo lubię te grzyby i nie mogę się doczekać kiedy będę mogła je zjeść. Są to kupne, bo nie jestem grzybiarą. Nigdy nic nie znajdę w lesie i jest mi smutno, kiedy inni towarzysze grzybowi mają coś w swoich koszykach.
Kurki czyszczę sposobem znalezionym w Googlu. Grzyby mocno się soli, zalewa wrzątkiem, zostawia na trochę, wyławia łyżką cedzakową. Jeśli nadal jest piach i paproszki czynność powtarzam. I tak je jeszcze płuczę i resztki leśnego brudu wyciągam ręcznie.
A to moje pierwsze kurkowe danie. Jest tak gorąco, że nie mam nastroju na mięsne dania. Jak to u mnie często bywa - potrawa jednogarnkowa.
Żółta fasolka - 2 duże garści ugotowanej wg, swojego stopnia miękkości.
1 cebula
pół cukinii
opakowanie kurek
1 ząbek czosnku
ulubione przyprawy - łyżka sosu sojowego i łyżka mieszanki zioła ojca Mateusza.
Żadna filozofia. Na patelni smażymy cebulę na 1 łyżce masła klarowanego, dodajemy kurki. Gdy cebula się zeszkli dodajemy cukinię i fasolkę. Można podlać troszkę wodą. Kiedy plasterki cukinii będą miękkie danie jest gotowe.
Ja zjadłam z małą ilością tartego parmezanu i posypałam czarnuszką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz