Całe swoje życie myślałam, że szpinak jest nie dobry. U mnie w rodzinnym domu był nieznany i nie używany. Opinia, że jest wstrętyny utkwiła mi z zasłyszanych na podwórku dzieci.
Potem próbowałam przetrwać dietę kopenhaską, gdzie było danie szpinak, pomidor i jajko. Kupiłam mrożony szpinak, który po rozmrożeniu okazał się breją. Nie wiedziałam, że trzeba do niego dodać tajemny składnik - czosnek. Nie było tego w przepisie. Opinia na nie potwierdziła się.
Po kilku latach i poszerzenia wiedzy kulinarnej postanowiłam zrobić tartę ze szpinakiem i ricottą. I tak polubiłam szpinak - ale mrożony. Dalej coś tkiwło mi w głowie, że świeży jest nie jadalny.
Robiłam z mrożonym szpinakiem albo tartę albo makaron z kurczakiem i mascarpone.
Pewnego dnia jednak zdecydowałam kupić opakowanie szpinaku baby. Okazało się, że jest lepszy niż mrożony. Kto się jeszcze waha niech przestanie. Generalnie jestem z tych co dużo rzeczy nie lubią bądź myślą, że nie dobre.
A oto mój ostatni twór.
Makaron ze świeżym szpinakiem, czosnkiem i kremowym serkiem. Szybkie, proste, dobre, sycące. Dziecie 2 letnie też jadło.
Szpinak fotogeniczny nie jest niestety. A po 2. wyszedł mi chyba najdłuższy blogowy post.
100 gramów makaronu pełnoziarnistego - u mnie świderki. Ugotować w osolonej wodzie.
W międzyczasie na szybko sos.
2 garście szpinaku umytego wrzucamy na patelnię z 1 łyżką oleju, dodałam 1 duży ząbek czosnku. Jak szpinak się skurczy dodajemy 2 łyżki kremowego serka. Dodałam troszkę wody, żeby się lepiej rozpuścił. Do sosu dodałam ugotowany makaron i 2 łyżki tartego parmezanu. Wszystko wymieszałam. Tylko tyle.
Dziś jadłam dokładnie to samo, tylko dodałam jeszcze trochę ciecierzycy. ;)
OdpowiedzUsuńteż muszę wypróbować;)
OdpowiedzUsuńA ja kocham szpinak! Pysznie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
świderki powiadasz? ja tam widzę penne :)
OdpowiedzUsuńoczywiście czeski błąd ;)
Usuń